Dzisiaj mój mały pupil przeszedł zabieg kastracji dlatego chciałabym się podzielić moim spostrzeżeniami. Rano zawiozłam malucha do weterynarza i został odebrany ok 15 i już od kilku godzin był wybudzony. Bacardi nie ma szwów bo jak stwierdził weterynarz takie są teraz standardy europejskie, że kocurkom nie zaszywa się moszny, jedyne na co trzeba uważać to żeby kot się tym nie interesował zbytnio, żeby się mogło to spokojnie zagoić. Nie trzeba też niczym przemywać.
Kocurek był smutny i bardzo śpiący. Weterynarz twierdził, że na dobre rozbudzi się jutro rano po przespanej nocy, bo dostał lekarstwa o przedłużonym działaniu, ponadto pierwsze picie miał dostać o 18:00 a jedzenie o 21. Ale niewiele z tego co mówił lekarz się sprawdziło. Jak przyszliśmy do domu to od razu chciał wskoczyć na parapet bo tam jest najcieplej i najbardziej świeciło słońce. Później trochę się chwiał jak wskakiwał na kanapę albo na fotel ale z minuty na minutę było mu lepiej. Wodę dałam mu wcześniej bo widziałam, że bardzo mu się chce pić (zaglądał do miski psa) i że wszystko jest ok. I tak było, nie wymiotował i za pół godziny dałam mu trochę mokrego jedzenia i widziałam,
że to mu pomogło bo od razu zrobił się żwawszy. Teraz już jest prawie wszystko tak jak przed zabiegiem. Bawi się, biega, znowu trochę zjadł i dopiero teraz poszedł znowu spać. Z tego co czytałam na innych forach o kastracji kotów to moja mała Burmya przeszła to znacznie szybciej i łagodniej, szybciej też strawiła wszystkie zaaplikowane lekarstwa.
Offline
Duży Burmaniak
W jakim wieku był Twój kocurek poddany kastracji:)
Offline
Chłopak zuch! Bardzo fajnie przeszedł zabieg.
Myślę, że jak poddaje się zabiegowi młode, zdrowie zwierzę, to szybciutko wraca do formy.
Dużo zdrowia dla Bacardiego!
Offline
Duży Burmaniak
Ja popieram wczesna kastrację,od pewnego czasu sprzedaje już wykastrowane kocurki.Zauwazyłam ze nie ma żadnych komplikacji,maluchy super to znoszą o wiele lepiej niz starsze koty.A do tego mam rewelacyjnego weterynarza!! Panie Tomku chwale Pana!!!!!!
Ale chyba jestem trochę feministką bo ze sterylizacją kotek mam psychiczny kłopot(pewnie do pierwszego razu) a tak na poważnie wydaje mi sie ciągle że jest to duzo poważniejszy zabieg i mam opory:(
Offline
..opory:)...jakbym miał myśleć samczymi kategoriami to nigdy bym astorka nie poddał temu okrutnemu z męskiego punktu widzenia zabiegowi...ale cóż, tak będzie lepiej i dla niego i dla nas:)...jakoś ze sterylizacją marioli sie tak nie zamyślałem:)...chyba jestem szowinistą...
Offline
Duży Burmaniak
To chyba żeczywiście jest jakoś zwiazane z płcią właściciela:) Panowie bez problemu sterylizuja kotki a panie kastruja kocury:)
Offline
Jak się miewa Bacardi?
Jego braciszek Ferrero już też jest po kastracji. Tak samo przeszedł ją bez najmniejszego problemu.
Offline